They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Zniła o nim, oddała się tęsknocie i rozkoszy!
Wstała i zobaczyła, że przez zasłony prześwieca słońce. Po tylu
deszczowych dniach! Czuła się oszołomiona snem i miała nadzieję, że
ten sen zechce jeszcze powrócić. Wiedziała jednak, że na próżno.
Snów nie można wyczarować.
W hotelu panowała cisza. Emily spuściła nogi na podłogę, zadrża-
ła, ale poszła do umywalni. Woda chłodziła ją, spłukiwała gorące sen-
ne marzenia. Ubrawszy się, Emily rozsunęła zasłony. Jesienne powie-
trze było przejrzyste i czyste. Przycisnęła czoło do szyby i popatrzyła
w stronę domu Nanny. Wiedziała, że mieszkanie brata jest puste.
Prawdopodobnie był już na pokładzie statku, unoszącego go daleko od
niej, ku jego tajemniczemu światu. Skierowała spojrzenie na dom, na-
leżący teraz do doktora, i zobaczyła, że otwiera się jakieś okno. Służą-
ca zaczęła trzepać wełniane chodniki i kołdry. Potem wychyliła się i
krzyknęła coś do kobiety mijającej dom z wózkiem dziecięcym.
Gdzieś w oddali pokrzykiwali i śmiali się chłopcy. Emily obróciła
się plecami do słońca i ostrego światła. A więc jedynie to jej pozosta-
ło. Musiała uciekać się do tajemniczych marzeń sennych. Taka była
rzeczywistość. Pogładziła dłońmi cienki czarny materiał bluzki, czu-
jąc, że wiele by dała, aby ten sen mógł pozostać pod jej powiekami,
by powrócił jeszcze raz. Przypomniał jej wszystko, za czym tęskniła. I
był tak niesłychanie realistyczny. Zamknęła oczy i nie mogła oprzeć
się wrażeniu, że znów słyszy szum latarni morskiej i morza, czuje za-
pach słonej wody i wilgotnego muru, słyszy jego głos.
R
L
Nie! Nie może się dłużej tak męczyć! Wsunęła stopy w buty i za-
pięła pasek. Rzeczywiście bardzo schudła. Będzie musiała prosić Elia-
sa o zrobienie nowej dziurki w pasku albo też pójść za radą Klary i
jeść dużo, dużo więcej.
Kiedy zeszła na dół, w kuchni było pusto. Nikt nie napalił w piecu
ani nie nastawił kawy. Niedługo potem przyszła Klara, blada i zaspa-
na.
Emily przytrzymała jej rękę.
- Goś złego się dzieje, Klaro? Jesteś taka blada! Chyba cię nie za-
raziłam?
- Nic się nie stało. Może coś mi zaszkodziło.
Emily usiadła na najbliższym krześle. Słyszała rozmowy kobiet o
osobliwej bladości, o ciemnych kołach pod oczami...
Klarze drżały wargi. Nalała sobie szklankę zimnej wody, a ze spi-
żarki przyniosła kawałek suchego chleba i zaczęła go żuć.
- Spodziewasz się dziecka - stwierdziła Emily cicho, prawie tak,
jakby mówiła do siebie.
Klara pokręciła głową i przycisnęła ręce do brzucha.
- Nie mam pewności. Nie jestem jeszcze bardzo po czasie, ale mdli
mnie. Wymiotowałam rano. Dzisiaj i wczoraj.
- Mówiłaś coś Svendowi?
- Nie! - W oczach Klary zakręciły się łzy. Sięgnęła po kuchenną
ścierkę i zaczęła gnieść ją w palcach. - Jeszcze czekam, Emily. Nie
wiem, co mam robić.
A Emily nie wiedziała, co odpowiedzieć. Przez głowę przelatywa-
ło jej tysiąc myśli. To za wcześnie. Przecież ledwie zaczęły we dwie,
Klara i ona. I co ze Svendem, którego według słów Klary nie stać było
na utrzymywanie kogoś więcej oprócz ojca i brata? I kto będzie goto-
wał w hotelu? Zresztą kwestia wyżywienia gości nie jest naj-
ważniejsza. Najbardziej przerażała ją myśl o konieczności prowadze-
nia hotelu bez pomocy Klary, bez jej wsparcia i przyjazni. Przecież
R
L
kiedy wszystko rysowało się w tak czarnych barwach, pewnego pięk-
nego dnia Klara zastukała do drzwi i z marzeń o hotelu uczyniła rze-
czywistość. A teraz być może będzie musiała przestać pracować.
- Ja nie chcę tego dziecka - wyrzuciła z siebie Klara zduszonym
głosem. - Svend i ja nie mamy domu. On mieszka w dwóch maleńkich
izbach razem z ojcem i bratem. Obaj są inwalidami. Do mojego ojca
nie możemy się sprowadzić. On mnie wygnał. - Pochyliła się nad sto-
łem i ukryła twarz. Kiedy się wyprostowała, oczy miała czerwone. -
Jak myślisz, co powie, gdy przyjdę z kolejnym bękartem? Sądzisz, że
da nam dach nad głową?
- To nie jest żaden bękart, Klaro. Nie używaj tego słowa! Przecież
kochasz Svenda. Dziecko ma ojca:
Siedziały, tylko na siebie patrząc. Emily uświadomiła sobie, że
obie przeraziło wypowiedzenie na głos tego słowa. Dziecko. Tak jak-
by maleńki człowiek domagający się czasu i miłości już pojawił się w
kuchni, odmieniając wszystko, dosłownie wszystko.
- Jest jeszcze bardzo wcześnie. Mogę się mylić. Mogę też je stra-
cić - powiedziała Klara z lekką nadzieją w głosie. - Takie rzeczy się [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mexxo.keep.pl