[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Teren wokół willi był nieuporządkowany, ale sama willa wyglądała na gotową.
Na co mam patrzeć? spytała Heddy. Wciąż nie mogła zrozumieć, po co tu
przyjechały.
Na twój nowy dom! wykrzyknęła z entuzjazmem Paula. Jeszcze nie wpłaciłam
pierwszej raty, więc możesz wybierać!
Mój nowy dom? powtórzyła kompletnie zaskoczona starsza pani.
Tak, babciu, twój własny potwierdziła Paula i uścisnęła jej ramię. Wskazała na
sąsiednie wille. Wybieraj!
Ależ, Paula, przecież ja mam dom! powiedziała Heddy, nie mogąc zrozumieć, czego
Paula chce od niej.
Masz walący się domek, a nie prawdziwy dom poprawiła ją wnuczka. Jeszcze
trochę i zupełnie się zawali.
Ale to mój dom Heddy spojrzała na puste działki. Mój własny.
Ten też będzie należał do ciebie powiedziała Paula. Jej entuzjazm powoli opadał.
Będziesz notarialną właścicielką.
Heddy nie chciała ranić uczuć wnuczki, ale nie mogła przystać na tak wariacki pomysł.
To nie to samo, Paula. Czy naprawdę tego nie rozumiesz? Poza tym, to Seth zostawił mi
w spadku ten dom. Kocham go i jest mi tam dobrze.
Seth był mężem Heddy i dziadkiem Pauli.
Dziadek z pewnością nie chciał, żebyś mieszkała tam przez całe życie stwierdziła
Paula, przełykając jednocześnie ślinę. Teraz mogę pozwolić sobie na kupienie ci czegoś
znacznie lepszego!
Posłuchaj mnie, moja droga. Starsza pani położyła dłoń na ramieniu dziewczyny.
Wiem, że chciałaś mi coś ofiarować, żebym również skorzystała z twoich sukcesów. Dom to
niewątpliwie wspaniały prezent. Zrozum jednak, że Seth zbudował nasz domek własnymi
rękami. Również dlatego zamierzam tam zostać do końca życia.
Ależ babciu... zaprotestowała Paula. Miała ochotę się rozpłakać.
Heddy uniosła rękę i czułym gestem pogłaskała ją po policzku.
To ty powinnaś kupić sobie nowy dom, kochanie powiedziała spokojnie. Jesteś
młoda, należy ci się wygodne życie. Ciężko nań zapracowałaś. Natomiast mnie nie musisz
niczego dowodzić.
Nie zamierzałam niczego dowodzić, babciu! Myślałam, że chciałabyś mieć nowy dom.
Nie, kochanie, to ty tego chcesz lub raczej myślisz, że chcesz odrzekła zdecydowanie
Heddy. Z takim zapamiętaniem dążysz do sukcesu...
To nieprawda! Zresztą, jeśli nawet, co w tym złego?
Czasami walcząc o coś, człowiek zapomina, o co mu chodzi naprawdę i myśli tylko o
walce. Przestaje rozumieć, co jest dla niego naprawdę ważne...
Czy chcesz powiedzieć, że ja tak się zachowuję?
Nie, tego nie twierdzę. Tylko ty możesz ocenić siebie Heddy lekko się zawahała, po
czym zdecydowała, że równie dobrze może teraz zdradzić swój sekret. Jeśli chodzi o mnie,
Bez %7łalu....
No, ja z pewnością czuję żal przerwała jej wnuczka. Nim Heddy zdążyła wyjaśnić, o
co jej chodzi, Paula zapaliła silnik. Płakała. Chciałam ci zrobić prezent, babciu
powiedziała łkając. Chciałam ci pokazać, jak bardzo cenię wszystko, co dla mnie zrobiłaś.
Nigdy nie myślałam. .. nie myślałam...
Azy nie pozwoliły jej dokończyć. Wierzchem dłoni wytarła oczy, po czym wrzuciła bieg i
nacisnęła na gaz.
Paula... zaczęła Heddy.
Nie chcę już o tym rozmawiać, babciu! ucięła dziewczyna. Proszę cię, lepiej już o
tym nie mówmy.
Heddy zamilkła. Miała jeszcze nadzieję, że nim dotrą do domu, Paula odezwie się do niej,
ale wnuczka nawet na nią nie spojrzała. Gdy dojechały, w milczeniu czekała, aż babcia
wysiądzie.
Bardzo mi przykro powiedziała Heddy.
Mnie również odrzekła Paula i odjechała. Starsza pani przez dłuższą chwilę stała
nieruchomo przed domem i patrzyła w ślad za oddalającym się wozem Pauli. Przypomniała
sobie wyraz bólu w jej oczach. Nic na to nie mogła poradzić. Westchnęła ciężko, jak
człowiek, który wiele już przeżył i powoli otworzyła furtkę dc domku, który Seth zbudował
przed kilkudziesięciu laty.
Och, Seth westchnęła. I co ja teraz pocznę?
Paula była tak wzburzona zajściem z babcią, że całą noc nie spała. Rano uznała, że jeśli
natychmiast nie pojedzie i nie przeprosi jej, to przez cały dzień będzie czuć wyrzuty sumienia.
Wpierw łyknęła dwie aspiryny. Potwornie bolała ją głowa. Popijając pigułki, zastanawiała się,
co się z nią ostatnio dzieje. Nie mogła zrozumieć, dlaczego tak okropnie potraktowała babcię.
Pewnie dlatego że strasznie rozczarowała ją reakcja na ofiarowywany prezent...
Paula pokręciła głową. Nie mogła uznać tego za wystarczające usprawiedliwienie.
Musiała przyznać, że zupełnie nie wzięła pod uwagę uczuć babci. Tak bardzo chciała
udowodnić, że odniosła sukces, że nie pomyślała, jak staruszka może zareagować na pomysł
przeprowadzki.
Tego ranka Paula czuła się jeszcze gorzej niż zwykle. Była dopiero szósta. Usiadła przy
kuchennym stole i automatycznie zaczęła planować, co ma upiec i gdzie posłać. Dopiero po
kilku sekundach przypomniała sobie, że nie musi już się śpieszyć. Pomysł skorzystania z
pomocy dostawcy okazał się właściwy. Dzięki temu Paula otrzymywała gotowy surowiec. Do
niej należało tylko pieczenie ciastek. Rodney, wciąż pełna skruchy Margie i niedawno
zatrudniona emerytowana nauczycielka Audra mogli sobie sami poradzić z tym zadaniem,
zostawiając Pauli dość czasu na załatwianie innych spraw.
Paula postanowiła również kupić komputer. Długo się zastanawiała, ale w końcu
zdecydowała się na tę inwestycję. W przyszłym tygodniu miała przestawić całą księgowość
na system komputerowy. Na wszelki wypadek zapisała się na kurs obsługi komputerów, ale
mimo to obawiała się nieco tej operacji. Zdecydowała się na komputeryzację biura, bo miała
nadzieję, że gdy już opanuje komputer, zaoszczędzi mnóstwo czasu traconego obecnie na
inwentaryzowanie zapasów, prowadzenie ksiąg i obliczanie podatków. Od założenia własnej
firmy wciąż musiała walczyć z rachunkami. Czasami myślała, że gdyby wiedziała, co ją
czeka, nigdy nie zdecydowałaby się na prowadzenie przedsiębiorstwa.
Teraz miała już dwie cukiernie i nowe problemy do rozwiązania. Obroty przewyższały
nawet jej optymistyczne szacunki. Niewątpliwie dlatego zainteresowała się nią Freedom
Foods International, gigantyczna firma spożywcza z Nowego Jorku.
Gdy zadzwonił do niej ktoś, kto przedstawił się jako wiceprezes FFI do spraw sprzedaży,
Paula pomyślała, że to jakiś głupi kawał. Pózniej wprost nie mogła uwierzyć, że jej rozmówca
mówi serio. Okazało się, że FFI zamierza rozszerzyć sieć sprzedaży i jest zainteresowana
zakupieniem licencji na jej produkty i znak firmowy.
Paula nigdy nie rozważała takiej możliwości. Wstyd jej było przyznać, że nawet nie wie,
co oznacza sprzedaż licencji. Mimo to zgodziła się zastanowić nad tą ofertą i oddzwonić za
parę dni. Gdy odłożyła słuchawkę, natychmiast pojechała do biblioteki.
Niestety, niewiele udało się jej dowiedzieć z podręczników ekonomii i zarządzania. Gdy
oddawała bibliotekarce wypożyczone tomy, pomyślała o Johnie-Henrym. On z pewnością
wiedziałby, co to wszystko znaczy. Paula zastanawiała się, czy nie zrezygnować z nadmiaru
dumy i nie zadzwonić do niego po pomoc.
W końcu zdecydowała, że sama sobie poradzi. Nie chciała raz jeszcze wznawiać
[ Pobierz całość w formacie PDF ]