They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

i zaparz dwie kawy.
Zaprowadziła gościa do narożnego stolika. Poprzednio
siedziała tam z Hardisonem i jego prawnikiem.
Kelnerka przyniosła kawę.
- Chcesz mleczka, skarbie? - spytaÅ‚a troskliwie, zwra­
cając się do pani Hardison, która podniosła dumnie głowę
i rzuciła jej pogardliwe spojrzenie.
- Nie, dziękuję.
- Przepraszam za Paulę - wyjaśniła cicho Kate. -
Dawniej byÅ‚a kelnerkÄ… w barze dla kierowców cięża­
rówek.
56 WYJDy ZA MNIE, KATE
- To się rzuca w oczy - odparła urażona Miriam.
Kate straciła cierpliwość. Próbowała być uprzejma, ale
nie życzyła sobie, by traktowano ją protekcjonalnie.
- Jeśli to miejsce pani nie odpowiada, proszę je
opuścić.
- Tak właśnie zrobię, gdy tylko się z panią rozmówię.
- Miriam umilkła i zajrzała do torebki. Wyjęła książeczkę
czekową i wieczne pióro, którego wartość z pewnością
przewyższała miesięczne wydatki niejednej rodziny.
Uważnie popatrzyła na Kate i spytała: - Ile?
- Proszę? - zapytała niepewnie dziewczyna.
- Ile chce pani za rezygnację z poślubienia mego syna?
- wyjaśniła pani Hardison, wpatrując się uporczywie
w rudowłosą dziewczynę, która za wszelką cenę starała się
zachować spokój.
- Pani mnie obraża - stwierdziła chłodno.
- Bzdura. Nie wierzę w szaloną miłość od pierwszego
wejrzenia. William do tej pory nigdzie się nie pokazywał
w pani towarzystwie, więc skąd ta nagła decyzja? Chce
mi po prostu zrobić na zÅ‚ość... albo jest pod pani zwod­
niczym urokiem. Mniejsza z tym. Muszę ratować syna
przed bezduszną kokietką. Chcę, by go pani rzuciła.
- Przykro mi, ale nie mogę tego zrobić. - Kate stłumiła
gniew. Doszła do wniosku, że pani Hardison ma dobre
intencje; zamierzała uchronić syna przed niebezpiecznym
związkiem. Kierowało nią poczucie misji.
- Będę hojna. Przygotowałam się na spory wydatek.
Czy zadowoli siÄ™ pani sumÄ… pięćdziesiÄ™ciu tysiÄ™cy do­
larów?
Kate wstrzymała oddech. Oto nowa szansa. Może zdoła
WYJDy ZA MNIE, KATE 57
uratować rodzinną firmę i rozwinąć skrzydła, a zarazem
uniknąć fikcyjnego małżeństwa...
- Co tu robisz, mamo? - usłyszała znajomy baryton.
Will stanÄ…Å‚ nagle obok stolika.
Pani Hardison najwyrazniej nie spodziewaÅ‚a siÄ™ zoba­
czyć tu syna. Zbladła i spytała drżącym głosem:
- Nie powinieneś być teraz w firmie?
- To cię nie powinno obchodzić. Co tu robisz?
Kate była zdegustowana opryskliwym tonem Willa. Nie
powinien zwracać się tak do starszej pani.
- Twoja matka postanowiÅ‚a mnie odwiedzić - skÅ‚ama­
ła gładko. - To bardzo uprzejmie z jej strony.
Hardisonowie popatrzyli na dziewczynÄ™, jakby brako­
wało jej piątej klepki. Zapewne mieli rację, skoro broniła
kobiety, która uważała ją za popychadło oraz łowczynię
posagów.
- O czym rozmawiałaś z Kate? - zapytał napastliwie
Will, nie zwracając uwagi na słowa narzeczonej.
- ZaproponowaÅ‚am jej sporÄ… sumÄ™, by zerwaÅ‚a zarÄ™­
czyny - przyznaÅ‚a siÄ™ Miriam Hardison. Kate byÅ‚a zasko­
czona, że matka narzeczonego jasno stawia sprawÄ™. - Po­
pełniłeś błąd, choć nie zdajesz sobie z tego sprawy.
- Nieprawda. To raczej ty siÄ™ mylisz. Kate jest dla mnie
idealnÄ… kandydatkÄ… na żonÄ™ i dlatego zamierzam jÄ… poÅ›lu­
bić - oznajmił stanowczo i zmrużył oczy. - Oczekuję, że
zgotujesz jej w naszej rodzinie ciepłe przyjęcie.
Kate odniosła wrażenie, że jest na meczu tenisowym...
w roli piÅ‚ki. WstaÅ‚a, nie czekajÄ…c na odpowiedz pani Har­
dison.
- Możecie się kłócić bez świadków. Wracam do kuch-
58 WYJDy ZA MNIE, KATE
ni. Muszę pomieszać sos do spaghetti, bo mi się przypali.
- Nie zważając na protesty Willa, ruszyła na zaplecze.
Gdy zakładała fartuch, w drzwiach stanął zatroskany Har-
dison. Miriam deptała mu po piętach.
- Kate, chciałbym cię przeprosić za zachowanie mojej
matki - zaczął bez żadnych wstępów. Twarze obojga Har-
disonów wyrażały upór i niezłomną pewność własnych
racji.
- Jasne - mruknęła Kate, zajęta doprawianiem sosu.
Pomieszała go starannie, a potem sięgnęła po drewnianą
łyżkę i spróbowała, jak smakuje. Tak, jeszcze odrobina
oregano...
- Słuchasz mnie? - dopytywał się Will.
- OczywiÅ›cie - zapewniÅ‚a Kate, z roztargnieniem od­
wracając głowę.
- Jesteś tu jedyną kucharką? - zapytał nagle.
- Naturalnie! - Nie kryła zdziwienia.
- Boże miłosierny! -jęknęła rozpaczliwie pani Hardi-
son. - Mój syn chce poślubić kucharkę z baru szybkiej
obsługi!
Kate nie zwracała uwagi na jej narzekania. Długim
szpikulcem sprawdziÅ‚a, czy miÄ™so dochodzÄ…ce w piekar­
niku jest dostatecznie miÄ™kkie. Smakowity zapach wypeÅ‚­
nił kuchnię. Dziewczyna po raz kolejny nabrała drewnianą
łyżką odrobinę sosu i podniosła do ust. Nagle z jadalni
dobiegł przenikliwy krzyk. Wahadłowe drzwi otworzyły
się i do kuchni wpadło jakieś zwierzątko. Przemknęło
obok Kate, która zachwiała się i wypuściła łyżkę z dłoni.
Szkarłatny sos wystrzelił w powietrze jak gejzer, zatoczył
malowniczy łuk i wylądował na różowym kostiumie Mi-
WYJDy ZA MNIE, KATE
59
riam. W tej samej chwili na zaplecze wpadła Paula, a za
nią kilku stałych gości, którzy zawsze przychodzili do
jadłodajni na poranną kawę.
- Dokąd pobiegł?
- Kto? Co to byÅ‚o? - zapytaÅ‚a machinalnie Kate, wpa­
trzona w krwistoczerwone plamy na żakiecie pani Hardison.
- Pies! Wpadł do jadalni, gdy Bill przyszedł na kawę.
Przemknął mu pod nogami tak szybko, że nie udało się
zÅ‚apać gadziny - wyjaÅ›niÅ‚a Paula. - Gdzie polazÅ‚a ta be­
stia?
- Wybiegł tamtymi drzwiami - odparł Will.
Ku zdziwieniu Kate zdążyÅ‚ już ochÅ‚onąć; mówiÅ‚ spo­
kojnie i rzeczowo. Wskazane przez niego drzwi prowadzi­
ły do sypialni. Dziewczyna westchnęła.
- Paulo, spróbuj wywabić te plamy z kostiumu pani
Hardison. Czy pies zachowywał się podejrzanie, warczał
i miał pianę na pysku?
- Ależ nie, Kate! - odparÅ‚ chichoczÄ…c Billy, emeryto­
wany nauczyciel. - To był wystraszony i zagłodzony
szczeniak.
Kate - zawsze wrażliwa na cudze nieszczęście, tak lu­
dzkie, jak i zwierzęce - natychmiast pobiegła do siebie.
Stanęła na progu i szukała wzrokiem pieska. Zobaczyła
go, dopiero gdy opadła na kolana i zajrzała pod łóżko.
- Jest tam? - usłyszała znajomy męski głos. Nie miała [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mexxo.keep.pl