They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

dość prawdopodobnie. Namieszałaś mi w głowie. Obiecałyśmy sobie z Weroniką, że już
nigdy nie będziemy przed sobą ukrywać ważnych spraw.
 Szkoda, że dzisiaj nie przyjedzie, chciałabym ją poznać.
 Mało ci? Będzie czternaście osób. Dobrze, że Miech nie mógł, boby się już nie
zmieścił. Miał bardzo głupią minę, kiedy go zapraszałam. Pilnuj gulaszu, a ja wyjdę na
szybkiego papierosa.
 Obrzydlistwo.
Ledwo go zapalam, naprzeciwko pojawia się Maks. Złość mi już minęła, więc
macham do niego radośnie. OK?, pyta. TAK, odpowiadam swoim papierosem. MOLE?
NIE MA. TWOJE? OK. PA.
 Czy ty zawsze w ten sposób palisz?  pyta Anka, kiedy wracam do kuchni.
 W jaki?
 Cały czas wymachując papierosem. Myślałam, że pęknę ze śmiechu.
 A, o to ci chodzi. Tak się porozumiewam z Maksem, palaczem z naprzeciwka.
 Od dawna?
 Od paru tygodni.
 Znasz go?
 Tylko z daleka.
 Dziwne, bardzo dziwne&
Jeszcze nigdy przygotowanie przyjęcia nie poszło mi tak sprawnie. Anka
spokojnie mogłaby zostać szefem kuchni jakiejś wytwornej restauracji. Robota pali jej się
w rękach. Ma fantazję i wszystkie potrawy wyglądają jak na zdjęciach w książkach
kucharskich. I nie robi bałaganu, wszystko samo się sprząta:  Na bieżąco, moja droga.
Na bieżąco . Do przyjścia gości mamy jeszcze pół godziny. Możemy chwilę odsapnąć i
pogadać.
 A teraz instrukcje, a właściwie tylko jedna: żebyś zachowywała się całkiem
naturalnie i niczemu nie dziwiła, nawet jeśli coś cię zdziwi.
 Ale to bez sensu. Jak mam się nie zdziwić, kiedy coś mnie zdziwi. W tym jest
sprzeczność.
 Dlatego cię uprzedzam, że jak coś cię zdziwi, nie dziw się, znaczy nie okazuj
tego, że się dziwisz.
 Mój teść ma rację, z kobietami jest coś nie tak.
 Po prostu nikomu się nie przypatruj i nie rozmawiaj o śledztwie. Najlepiej
byłoby, gdybyś po prostu dbała o swoich gości, a mówienie zostawiła mnie.
 A co ty chcesz mówić?  pytam podejrzliwie.
 Kurczę, szkoda, że musisz brać udział w tym przyjęciu. Przyjmij do
wiadomości, że masz się nie dziwić, tylko obsługiwać gości i jak najmniej gadać. W razie
czego mów o literaturze! Dobrze?
Jest wyraznie wkurzona. Pewnie tym, że nie radzi sobie z tą sprawą.
 A poza tym  dodaje po chwili  jestem prawie pewna, że go tutaj nie będzie.
Głupio mi, że wrobiłam cię w te urodziny, ale wtedy jeszcze wielu rzeczy nie
wiedziałam. Więc to tylko na wszelki wypadek. A ja dzisiaj jestem zwykłym gościem,
znamy się z liceum, spotkałyśmy się po latach u Jolki i się zakolegowałyśmy. Dobrze?
 Dobrze, ale to świństwo, że niepotrzebnie tak się naharowałam. Zaraz, ale Jolka
wie o znaczkach mamy i o śledztwie, nawet o tym, że wybieramy się sprzątać do cioci,
chociaż już jest posprzątane. Nic nie rozumiem.
 Nie szkodzi, Jolka wie tyle, ile trzeba.
 Czyli mam się nie dziwić, nie odzywać, nie przypatrywać się gościom, nie
muszę nic rozumieć, bo jestem głupiutka i moje miejsce jest w kuchni, czasem mogę
napomknąć, że coś niechcący czytam, a ty będziesz wygadywać głupstwa, na które nie
wolno mi reagować.
 Doskonale. Nie będzie go, ale tak na wszelki wypadek, żeby nic nie przegapić,
rozumiesz?
 Raczej nie.
 To dobrze. Niestety, wyjdę przed dziesiątą, bo za mało mi płacisz, żebym mogła
sobie pozwolić na nieprzyjmowanie innych zleceń, ale jutro się zobaczymy.
 Zwietnie, przyjedz rano pomóc mi w sprzątaniu.
 Marzę o tym.
Swoją drogą, to podłe, że Anka wpadła na trop i nawet tego nie ujawniła.
Wychodzę trochę pomachać sobie papierosem, zanim wszyscy się zejdą. W tym
towarzystwie nikt nie pali. Powinnam zaprosić Maksa, żeby nie czuć przytłaczającej
samotności palacza w dzisiejszym świecie, w którym czarne spaliny nie trują, a dym
papierosowy zabija. To mi się kojarzy z rolą detektywa we współczesnym
społeczeństwie. Gaszę papierosa i pytam Ankę o Wojtka.
 Słuchaj, ja nie jestem rasistką, ale co z tym Wojtkiem?
Patrzy na mnie ze zgrozą, wzrokiem, który mówi:  Zawiodłam się na tobie .
Chcę precyzyjniej wyjaśnić, o co mi chodzi, kiedy ona cicho i z głębokim smutkiem
mówi:
 Nie sądziłam, że to ci może przeszkadzać.
 Ale co? Ja go nawet nie znam. Tylko zle zadałam pytanie, a wszystko przez
moją matkę, która mnie zwyzywała.
 Jak to co? %7łe jest Wietnamczykiem. To miły, mądry i dobry chłopak.
 Laura też tak mówi, ale&
 No właśnie to  ale .  Nie mam nic przeciwko Cyganom, ale&  ,  Nie mam nic
przeciwko %7łydom, ale& 
 Anka, przestań, ja chcę tylko wiedzieć, dlaczego on się nazywa Wojtek, a nie na
przykład Viet. Jakbyś się nazywała Cio-cio-san, też bym się dziwiła.
 Bo to rzeczywiście dziwne nazywać się jak wino. Ale w Wojtku nie ma nic
dziwnego, to popularne imię.
 Ty naprawdę pokochasz moją mamę, kiedy ją lepiej poznasz. Dogadacie się bez
słów. Błagam, powiedz, dlaczego Wietnamczyk nazywa się Wojtek.
 Przecież to ładne imię. O co ci chodzi?
 Ale polskie, wybitnie polskie!
 I co z tego? Dziedzictwo narodowe, do którego inne narody nie mają prawa?
Opamiętaj się. Wiesz, ile u nas jest kobiet o imieniu Isaura, ilu Alanów, ile&
W tym momencie  na szczęście, zanim się pokłóciłyśmy  odzywa się dzwonek
domofonu. Ance chyba trochę głupio, że się tak uniosła, bo z niewinną miną grzebie w
moim koszyczku z kluczami. Czekając na gości przy drzwiach, pytam, czy powinnam go
schować.
 Broń cię panie Boże! Klucze mają tutaj leżeć, ładnie się prezentują.
Wchodzą wszyscy razem. Jarek, który jest najwyższy i najsilniejszy, trzyma
wielkie pudło przewiązane mnóstwem kolorowych wstążek. Odśpiewują stosowną pieśń
okolicznościową, która jest naszym wielkim skarbem kulturowym i łączy wszystkich [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mexxo.keep.pl