They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Potentat puścił jej pytanie mimo uszu.
- Może to nauczy panią pokory?
Alexia nie miała ochoty dać za wygraną, podejrzewała jednak, że jej pytania padną w próżnię.
- Zatem mamy do czynienia z bronią, wynalazkiem naukowym. To jedyne możliwe wytłumaczenie.
- Lub możemy uwzględnić teorię tego idioty Darwina i założyć powstanie wyewoluowanego gatunku
nadludzkich.
Alexia skinęła głową. Miała pewne zastrzeżenia do Darwina i tego całego bełkotu o ewolucji, lecz
jego teorie mogły kryć zdzbło prawdy.
Ale dewan tylko machnął ręką. Wilkołaki na ogół podchodziły do nauki z większą rezerwą niż
wampiry, chyba że chodziło o postęp w przemyśle zbrojeniowym.
- Jestem skłonny zgodzić się z muhjah. Jeśli to nie jej sprawka, z pewnością mamy do czynienia z
jakimś nowym ustrojstwem technicznym.
- Bądz co bądz, żyjemy w epoce wynalazków - zgodził się potentat.
Dewan się zamyślił.
- Templariusze wreszcie zjednoczyli Włochy i ogłosili się niepokonanymi; może raz jeszcze
skierowali uwagę na zewnątrz?
- Czy pana zdaniem wróży to drugą inkwizycję? - Potentat zbladł. Teraz mógł.
Dewan wzruszył ramionami.
- Nie ma sensu snuć domysłów - wtrąciła jak zwykle praktyczna lady Maccon. - Nic nie wskazuje na
udział templariuszy.
- Pani jest Włoszką - wytknął dewan z pretensją.
- Matko jedyna, czy cała rozmowa musi kręcić się wokół tego, że jestem córką swojego ojca? I mam
kręcone włosy. To pewnie też jakiś szwindel, co? Taka się urodziłam i nic na to nie poradzę; w
przeciwnym razier wierzcie mi, wybrałabym sobie mniejszy nos. Po prostu przyjmijmy, że sprawcą
pogromu na taką skalę może być tylko broń. - Zwróciła się do potentata: - Czy jest pan pewien, że w
życiu nie słyszał o niczym podobnym?
Zmarszczył brwi i potarł czubkiem białego palca zmarszczkę pomiędzy zielonymi oczami. Był to
przedziwnie ludzki gest.
- Jeszcze spytam doradców, ale nie, nie wydaje mi się. Alexia przeniosła wzrok na dewana.
Pokręcił głową.
- W takim razie pytanie brzmi, co ktoś chciał przez to zyskać.
Spojrzenia jej nadprzyrodzonych współpracowników wyrażały kompletną pustkę.
Rozległo się pukanie do drzwi. Dewan poszedł otworzyć. Chwilę rozmawiał z kimś przez szparę, po
czym wrócił do stołu z miną wyrażającą pewne osłupienie.
- Poza granicami wspomnianej strefy wszystko wraca do normy. W każdym razie wilkołaki odzyskują
nadprzyrodzoność. Duchy, ma się rozumieć, przepadły, a za wampiry się nie wypowiadam.
Nie raczył wspomnieć, że to, co oddziałuje na wilkołaki, działa również na wampiry - żadna z ras za
żadne skarby nie przyznałaby się do łączących je podobieństw.
- Sprawdzę to osobiście, kiedy się rozejdziemy - odrzokl potentat, lecz najwyrazniej odetchnął z ulgą.
To również wynikało z jego stanu, inaczej nie okazałby emocji w tak oczywisty sposób.
Dewan posłał mu ironiczny uśmieszek.
- Będziecie mogli przenieść tę swoją królową, jeśli uznacie to za konieczne.
- Co jeszcze mamy do omówienia? - spytał potentat, wyniośle ignorując zaczepkę.
Alexia wyciągnęła rękę i końcówką pióra raz jeszcze wprawiła w ruch słupki dysruptora. Następnie
popatrzyła na dewana.
- Czemu do Anglii wróciło nagle tyle pułków?
- Faktycznie, widziałem dziś na ulicach tłumy żołnierzy. - Potentat zrobił zaciekawioną minę.
Dewan wzruszył ramionami, bezskutecznie siląc się na nonszalancję.
- Miejcie pretensje do Cardwella i jego przeklętych reform.
Alexia znacząco siąknęła nosem. Popierała reformy; koniec z barbarzyńską karą chłosty i zasadami
werbunku. Ale dewan był konserwatystą i lubił, jak żołnierze byli zdyscyplinowanymi nędzarzami o
umiarkowanie krwiożerczych skłonnościach. Mówił dalej, jakby nie usłyszał siąknięcia:
- Przed paru miesiącami załoga parowca z zachodniej Afryki podniosła larum, że Akanowie dają nam
łupnia. Minister wojny kazał ściągnąć ze Wschodu kogo się da i chłopcy wrócili odetchnąć.
- Dalej mamy tyle wojsk w Indiach? Myślałam, że ten region został spacyfikowany.
- Gdzie tam. Ale możemy wycofać kilka pułków, niech Kompania Wschodnioindyjska i najemnicy
załatwią sprawę. Imperium nie może się zachwiać. Diuk domaga się posłania do Afryki regularnych
pułków z wilkołaczym wzmocnieniem, a ja mu się nie dziwię.
Straszny tam bajzel. Pułki napływające do Londynu przegrupują się na dwa oddzielne bataliony i
wyruszą w ciągu miesiąca. Urwanie głowy jak w czasie pełni. Większość musiała jechać przez Egipt,
żeby zdążyć na czas, a ja dalej nie wiem, jak podołamy. Tymczasem zapychają miejscowe szynki.
Najlepiej od razu posłać ich do boju.
Wzrokiem przygwozdził Alexię do krzesła.
- Właśnie. Proszę przekazać mężowi, żeby trzymał te swoje sakramenckie watahy na smyczy, dobrze?
- Watahy? Mogę pana śmiało zapewnić, że to nie mój mąż musi przywoływać je do porządku. Bez
przerwy.
Dewan wyszczerzył zęby, aż wąsiska mu się zatrzęsły.
- Rozumiem, że poznała pani majora Channinga? - Liczebność wilkołaków angielskich sprzyjała [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mexxo.keep.pl