[ Pobierz całość w formacie PDF ]
przywłaszcza jego terytorium. Nie okazał żadnego zainteresowania Hadesem, nie dopytywał się o
Wyrocznię, nie zrobi tego również w przyszłości. Przybył na Przystań Marrakesz w interesach, a
teraz ma klientelę do obsłużenia. Takie to było proste.
Jedynym otwartym pytaniem pozostała kwestia: czy ona to kupi.
6
Policja przerwała drzemkę Chandlerowi i zabrała go o miejscowego komisariatu, by nagrać
jego oświadczenie w związku z zabójstwem Chirurga. Odniósł wrażenie, że stróże prawa dają tylko
przedstawienie, a śmierć mordercy, niezależnie od okoliczności, najzupełniej ich nie obchodzi. Gdy
zeznanie Chandlera okazało się zgodne ze świadectwami licznych naocznych świadków, pouczono
go, by podczas pobytu na Przystani Marrakesz nie przekraczał granic prawa, i zwolniono.
Gdy policja odwiozła go do Souku, Gin już na niego czekał.
- Widzę, że miałeś towarzystwo - zauważył, patrząc za oddalającym się pośpiesznie wozem
policyjnym.
- Nie było żadnych problemów.
- Gdyby tylko mogli, zapewne przypięliby ci medal - poinformował Gin. - Chirurg nie był,
prawdę mówiąc, najpopularniejszym człowiekiem w mieście.
- Ja także nie będę, gdy przejmę jego klientów.
- Taa. Cóż, w tym wypadku oni woleli diabła, którego jeszcze nie znają od tego, który jest
im znany.
- Mam wrażenie, że dadzą mi spokój, dopóki nie zabiję niewłaściwej osoby.
- To się mniej więcej zgadza.
- Wobec tego - kontynuował Chandler - myślę, że dopóki lepiej się nie zorientuję, słuszne
będzie, jeśli ograniczę swą aktywność do innych księżyców i Hadesu.
- Mogę ci pomóc - stwierdził Gin. - Wiem, od kogo trzeba trzymać się z daleka.
- Dziękuję za propozycję, ale doprawdy nie chciałbym ryzykować życia opierając się
wyłącznie na twoim doświadczeniu.
- Okay - powiedział Gin wzruszając ramionami. - Niech ci będzie. Ale powinieneś
zapomnieć o Hadesie. Na planecie mieszka niespełna tysiąc ludzi.
- Z tego wniosek, że są to ludzie nader ważni - zastanawiał się Chandler. - Ktoś może
życzyć sobie śmierci jednego z nich.
- Zapomnij o tym - powtórzył Gin z przekonaniem. - Od chwili gdy zamieszkała tam
Wyrocznia, planeta zmieniła się w cholerną fortecę.
- Kim jest Wyrocznia? - zapytał Chandler. - Jednym z Błękitnych Diabłów?
- Nie. Mówią, że to człowiek. Kobieta. Nie wiem czy to prawda, czy nie, prawie nikt jej nie
widział.
- Czemu kobieta chciałaby mieszkać na Hadesie? - zainteresował się Chandler.
- Nie mam pojęcia.
- Skoro Błękitne Diabły nas nienawidzą, dlaczego miałyby pozwolić jej tam zamieszkać?
- Kto wie? - odrzekł Gin. - Nie dbam o politykę.
- Politykę?
- No, może to nie jest polityka. Ale cokolwiek to jest, nie dotyczy trzech Przystani, a jeśli
tamci zostawiają nas w spokoju, to mi zupełnie wystarczy.
- Ale to ciekawe - powiedział Chandler. - Kobieta, mieszkająca właśnie tam. Czemu
nazywają ją Wyrocznią? Czy ona ma jakieś prawdziwe nazwisko?
- Tuś mnie załatwił.
- Czy możesz się dowiedzieć?
- Nie wiem. Nigdy się nad tym wiele nie zastanawiałem. - Gin przerwał. - Ale to i tak
niewiele ci pomoże.
- Czemu?
- Przede wszystkim dlatego, że nie masz zezwolenia na lądowanie na Hadesie. Po drugie,
Wyrocznia i Błękitne Diabły nie niepokoją nas. A po trzecie, co jakiś czas ktoś pojawia się na jednej
z Przystani i zaczyna zadawać na jej temat zbyt wiele pytań, a potem pewnego dnia znika. Wobec
tego, ponieważ lubisz życie, a ja lubię mieć pracę, skoncentrujmy się na liście klientów Chirurga.
- Mimo wszystko dowiedz się, czego będziesz mógł.
- Czemu tak się nią interesujesz? - zapytał Gin.
- Nigdy jeszcze nie spotkałem Wyroczni. Może będzie mogła mi powiedzieć, jakie numery
obstawiać, gdy następnym razem zagram w ruletkę.
- O wiele więcej pieniędzy zdołasz zarobić po prostu pozostając przy tym, co umiesz
najlepiej. I nie musisz ryzykować życia, próbując ją poznać.
- Czy chcesz mi powiedzieć, że Wyrocznia zabija ludzi?
- Gwizdaczu, na temat Wyroczni nie wiem niczego pewnego - oświadczył podrażniony Gin.
- Ale wiem, że jeśli spróbujesz wylądować na Hadesie bez zezwolenia Błękitnych Diabłów, oni cię
zabiją.
- Chyba powinna tu wkroczyć Demokracja - podsunął Chandler.
- My także na nich czekamy, ale jak dotąd nie wykazali żadnego zainteresowania. -
[ Pobierz całość w formacie PDF ]