[ Pobierz całość w formacie PDF ]
– Powiem kalifowi, że książę zlekceważył twoją radę, panie.
– Powiedz też, że jego syn zostanie pomszczony, a ja modlę się, by Allah okazał się
łaskawy. – Kasim przekazał księcia żołnierzom i dosiadł konia. – Śmierć wrogom! A kto zginie
w chwale, dostąpi życia w raju!
Echo bojowego okrzyku, którym odpowiedzieli janczarzy, niosło się aż za przełęcz.
Wprawdzie o zaskoczeniu nie było już mowy, ale janczarzy widzieli, w jak podstępny sposób
zraniono księcia, więc gniew dodawał im animuszu.
Kasim nie miał pojęcia, czy Hassan przeżyje, jednak robił to, co do niego należało. Nie
wróci do pałacu, dopóki nie zmiażdży wroga. Wyzbył się wszelkiej litości.
Harriet była z dziećmi, gdy wezwano ją do Katriny. Angeline, która zajęła jej miejsce, nic
więcej nie powiedziała, ale po wyrazie jej twarzy widać było, że stało się coś strasznego. Gdy
Harriet mijała służbę i eunuchów, wszyscy mieli podobne miny. Gdy pełna jak najgorszych
przeczuć weszła do apartamentu Katriny, przy kanapie zobaczyła medyka i służących.
Rozstąpiono się, by ją przepuścić.
– Książę jest ranny – powiedziała Katrina. – Poprosiłam, aby przyniesiono go tutaj, żeby
mogła go pani pielęgnować. Nie wypadałoby chodzić do jego pokojów.
Hassan leżał z zamkniętymi oczami. Harriet zobaczyła rany i sińce na twarzy, a jedna
noga była wygięta pod dziwnym kątem. Książę miał zabandażowaną głowę i pierś. Bandaż na
piersi był czerwony od krwi.
– Jeszcze żyje – powiedział doktor Ali. – Ledwie dycha, ale powiedział parę słów. Prosił,
żeby pani przyszła.
Harriet dotknęła czoła księcia. Było zimne. Było oczywiste, że Hassan strasznie cierpi,
zdołał jednak otworzyć oczy i leciutko się uśmiechnąć.
– Prowadziłem pościg, ale górale spuścili lawinę, żeby zablokować przełęcz… –
Zakrztusił się, w ustach pokazała się krew. – Proszę powiedzieć ojcu, że to nie wina Kasima.
Ostrzegał mnie przed przełęczą. Kazał iść naokoło… Nie posłuchałem…
– Och, Hassanie… – Łzy popłynęły jej z oczu i zaczęły skapywać na jego twarz. –
Powiem mu na pewno.
– Chciałem, żeby ojciec zobaczył, że jestem tak samo dzielny i mocny jak Kasim… –
Cicho jęknął.
Harriet pogłaskała go po czole i spojrzała na medyka, który bezradnie pokręcił głową.
– Bardzo cierpi… – powiedziała. – Czy nie ma sposobu?
– Mogę ulżyć mu w bólu, ale książę nie pozwala. Chce rozmawiać z ojcem.
– Czy posłano po kalifa?
– Tak, ale kalif się modli i nikt nie waży się mu przeszkodzić.
– Trzeba natychmiast go powiadomić. – Harriet spojrzała na Katrinę. – Musi pani po
niego iść, wielmożna. Natychmiast.
– Kahlid nie lubi, gdy przeszkadza mu się w medytacji.
– To ja pójdę, tylko proszę mi powiedzieć, gdzie go znajdę.
– Pani jest potrzebna tutaj. Ja pójdę.
Harriet ponownie zajęła się księciem, który dostał konwulsji. Medyk patrzył na to
bezradnie. Widać było, że obawia się najgorszego. Gdy pochyliła się nad Hassanem, chwycił ją
za rękę. Harriet trzymała go więc, a drugą ręką głaskała po czole.
– Wkrótce będzie lepiej – mówiła kojącym tonem. – Przyjdzie ojciec, a medyk da coś,
żeby uciszyć ból.
– Proszę powiedzieć ojcu, że umarłem jak należy.
– Nie, Hassanie. – Harriet z trudem przełknęła ślinę. – Nie umrzesz. Musisz wydobrzeć
dla swojej żony… i dla ojca. Jesteś bardzo kochany. Kasim też cię kocha.
– Kasim kocha panią. – Hassan uśmiechnął się do niej. – Pani przypomina mi matkę.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]