[ Pobierz całość w formacie PDF ]
tylko za określone nisze.
- Jak wielki jest cały zespół Archiwum?
- Drugi punkt Księgi Przepisów: Archiwum składa się z dwudziestu
dwóch budynków. Każdy budynek z dwudziestu dwóch sal. Każda sala
ma dwadzieścia dwa korytarze. I każdy korytarz ma...
- Dwadzieścia dwie nisze? - ośmielił się wtrącić
- A niby czemu to mają mieć dwadzieścia dwie nisze? - odparował
Miceri ze śmiechem. - Korytarz ma ich pięćdziesiąt dwie albo sto cztery,
albo sto pięćdziesiąt sześć.
- Nie mogli wymyślić czegoś prostszego, w rodzaju dziesięć na
dziesięć na dziesięć? - mruknął do przyjaciela Jason.
- Drugi punkt Księgi Przepisów odnosi się oczywiście jedynie do
Archiwum Górnego... - dodał Miceri. - Należy jeszcze uwzględnić
wszystkie korytarze podziemne, których jest dużo, dużo więcej... W
każdym razie my już dalej z wami nie idziemy, bo musimy wrócić do
swojej ciężkiej pracy - zakończył strażnik. - Jesteście już prawie u celu.
%7łeby dojść do komnaty Najwyższego Pisarza, wystarczy wejść w ten
korytarz i iść nim do końca. Dojdziecie do piramidy w mgnieniu oka.
Rick, Jason i Maruk weszli we wskazany korytarz.
Rick.
70
Dwaj strażnicy rozstali się z nimi, udzielając przestrogi:
- Pamiętajcie o dziewiątym punkcie Księgi Przepisów: nie wolno
dotykać niczego w niszach bez strażnika.
- Zrozumiałe - odpowiedziała z uśmiechem Maruk.
- I jeszcze... dziewiętnasty punkt Księgi Przepisów: jeżeli usłyszycie
dzwięk trąb gwardii, musicie natychmiast opuścić Dom %7łycia.
- Można się zagubić w tej plątaninie przejść i nisz - zauważył Jason,
gdy zbliżali się do komnaty Najwyższego Pisarza.
- Istotnie - potwierdziła Maruk - i po to właśnie są strażnicy-
przewodnicy, żeby się nie zgubić.
- A czy jest ktoś, kto zna całe Archiwum?
- Może mój ojciec - odpowiedziała dziewczyna, gładząc mur ręką. -
Ale nie wiem, czy całe... Istnieją korytarze, gdzie stopa ludzka nie
stanęła od lat... Opuszczone Korytarze.
Mówiąc to, Maruk wykonała gest, jakby chciała od-gonić złe moce.
- Przypuszczam, że to chodzi o te korytarze pod ziemią... - odezwał
siÄ™ Rick. - Tam, gdzie jest ta ogromna studnia...
- Nie, to jest Archiwum Dolne. Opuszczone Korytarze znajdujÄ… siÄ™
wyżej...
Maruk zatrzymała się i przyjrzała się swoim przyjaciołom. Jej oczy
dziwnie zalśniły, gdy podjęła swą opowieść:
- Kiedyś... w tych korytarzach wybuchł pożar, w którym zginęło
wiele osób. Dwojga strażników, męża z żoną, nigdy nie odnaleziono.
Spłonęli wraz z całą zawartością swojego działu.
- Ale historia... - mruknął Jason przejęty.
Maruk znowu ruszyła przed siebie.
- Zupełnie jak w tej pieśni o dwojgu zakochanych na wieki...
- Jakiej pieśni?
- Pieśń opowiada o tym, że dwoje zakochanych przez wieki krąży
po korytarzach i nie może się odnalezć.
- Ale my - wpadł jej w słowo Jason - dokładnie wiemy, gdzie mamy
iść, prawda?
- Mniej więcej... - uśmiechnęła się Maruk. - Nigdy tędy nie szłam.
Na szczęście wskazówki Miceriego okazały się prawdziwe.
Zaledwie po stu krokach korytarz znacznie się rozszerzył i dzieci
znalazły się wewnątrz doskonałej piramidy o podstawie kwadratu.
- Jesteśmy na miejscu! - wykrzyknęła z radością Maruk, gdy tylko
rozpoznała piramidę. - Oto komnata mego ojca!
'« % «»« % i»» _i »»« « II
72
" ' »»v '
tł
=OOC=E300GB300GEX3 archiwum OC=BDOOC=B30OC=B3OOG
Pomieszczenie było proste, a zarazem okazałe. Wielkie lniane kotary
powiewały na wietrze, spływając od sufitu jak żagle okrętu, a w dwóch
przeciwległych ścianach widniały dwa szerokie otwory.
W samym środku komnaty ustawiono cztery stoły zastawione różnymi
przedmiotami, a przy stołach - cztery niskie łoża. W ścianie w głębi
znajdowały się kolejne nisze, podobne do tych na korytarzach,
zaznaczone każda innym symbolem. Wzdłuż pozostałych ścian leżało
mnóstwo zwojów papirusu, podobnych do gigantycznych szpulek z
nićmi.
- Tato? - spytała Maruk, wchodząc do pokoju. Nikt nie
odpowiedział. Obeszła wszystkie stoły i raz
jeszcze zawołała ojca, ale bez skutku.
Jason i Rick stali na progu, onieśmieleni tak wspaniałym
pomieszczeniem.
- Może powinniśmy zniknąć, zanim jej ojciec nas odkryje... -
szepnÄ…Å‚ Jason do przyjaciela.
W tym momencie z drugiej strony sali weszła jakaś kobieta.
- Maruk! - wykrzyknęła. - A co ty tu robisz? Dziewczyna odwróciła
się do przyjaciół, zachęcając
[ Pobierz całość w formacie PDF ]