They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

czerwono-białe dywany róż. W nastrojowym świetle małych latarni przechadzali się dzisiejsi goście ambasady. W grupie kilku
osób, wznoszących właśnie jakiś toast kieliszkami pełnymi szampana nietrudno było rozpoznać sylwetkę lorda Halifaxa,
ambasadora, strzeżonego
dyskretnie przez młodych ludzi w eleganckich, ciemnozielonych mundurach z naszywkami Królewskiego Pułku Strzelców. Gdy
spoglądał na ochronę ambasadora, przypomniały mu się czasy austriackiej kawalerii: wtedy cała Europa była pełna
różnokolorowych mundurów. Po raz pierwszy od lat poczuł przypływ nostalgii. Odwrócił się od okna i w tej samej chwili otworzyły
się drzwi. Wszedł przez nie szczupły oficer w mundurze majora i John Dolyacki od razu wiedział, że to zapowiadany Max Bishop.
- Dostał pan moją wiadomość o generale Walkerze? - zapytał Bishop po krótkim powitaniu.
- Aresztowałem go dziś wieczorem - odpowiedział zdawkowo Dolyacki. - Przyniósł pan zdjęcia Alfreda Horna?
Bishop podał mu plik zdjęć w kopercie. Dolyacki wyciągnął pierwsze z nich i przyjrzał się uważnie; po chwili pokiwał
głową.
- On był u generała Walkera wieczorem. Niestety, zdołał nam uciec, dosłownie rozpłynął się w powietrzu. Szkoda, że nie
dostałem tych zdjęć wcześniej.
- Pracuje pan szybciej niż myślałem - powiedział Bishop. - Zbyt szybko... Zastanawiam się, czy nie pospieszyliście się z
aresztowaniem Walkera.
Spoglądali na siebie w półmroku, panującym w pokoju; z ogrodu dolatywały dzwięki muzyki i strzępy rozmów.
- Dobra - powiedział wreszcie Dolyacki. - Myślę, że wyjaśni mi pan, o co w tym wszystkim chodzi. Nie mogę prowadzić
dochodzenia, nie znając szczegółów.
- Pan nie będzie go prowadził, Dolyacki - odparował Bishop zimno. - Ja będę.
- Potrzebuję informacji.
- Mam jedynie dowiedzieć się, co pan wie, a nie odwrotnie. Taka była umowa naszych rządów...
- Nic nie wiem poza tym, że zastępca Fuhrera zdecydował się lecieć do Szkocji.
Dolyacki spróbował zaszokować go swoimi wiadomościami i zmusić do błędu, ale Bishop milczał.
- Dobra - kontynuował Dolyacki. - Idzmy dalej, Alfred Horn przyleciał razem z Hessem i chcieli dostać się do
Waszyngtonu, ale Hess złamał rękę czy nogę i od tego czasu Horn działa sam, starając się dostarczyć dokumenty do generała
Walkera...
Bishop popatrzył na niego z niekłamanym podziwem.
- No i mamy dwie osobne sprawy, majorze: po pierwsze odzyskać te papiery, po drugie dostać Alfreda Horna.
- Dostać?... - wolno zapytał Bishop.
- Dostać, zanim zacznie mówić wszystkim, którzy zechcą go słuchać, o co tu chodzi. Milczenie jest złotem...
Bishop wyjął z kieszeni papierosy, włożył jednego do ust i zapalił. Mocno akcentując słowa powiedział:
- Mam rozkaz odszukać tego Alfreda Horna i aresztować go. Rząd USA zgodził się na jego deportację do Kanady.
Dolyacki popatrzył na niego z ukosa, ale nie powiedział ani słowa.
- Jeśli ma pan inne rozkazy, Mr Dolyacki, muszę o tym wiedzieć.
Dolyacki potrząsnął głową.
- Nie mam, majorze.
- Aresztować i deportować do Kanady. To są nasze rozkazy...
- Tak, majorze - przytaknął Dolyacki. - Dokładnie tak..
Zapadła cisza. Bishop zrozumiał, że Alfred Horn nigdy nie zostanie ujęty żywy przez inspektora Dolyackiego.
- Dobra - powiedział Dolyacki po minucie ciężkiej ciszy. - Powiedziałem, co wiem. Od czego teraz zaczniemy?
*
Nie miał żadnego planu, gdy tak spacerował po ulicach, oprócz kupienia butelki whisky, i nowej paczki papierosów. Bez
tej przeklętej torby nie odróżniał się już tak od innych przechodniów, nikt by nie powiedział że to oficer Luftwaffe, pośród tych
wszystkich spieszących się do autobusów czy czytających gazety z najświeższymi wiadomościami. Mijali go różni przechodnie,
mężczyzni bez marynarek, kobiety w krótkich, kolorowych sukienkach, nikt nie zwracał na niego, uwagi. Pomyślał o Kay... Co robi
teraz na tej dalekiej wyspie, pogrążonej w wojennym mroku?
Przeszedł skrzyżowanie, minął jakieś wystawy, kino, potem znów wystawy. Nagle zatrzymał się, zawrócił odruchowo i
wszedł do kina. Kupił bilet za trzydzieści centów na  To zdarzyło się pewnej nocy i już po chwili siedział w fotelu wśród strzałów i
okrzyków, dobiegających z ekranu. Widownia była w połowie pusta w mroku mógł zauważyć cienie głów innych widzów. Tu, z dala
od wścibskich oczu mógł wreszcie nieco się odprężyć i pomyśleć, co dałej.
Na ekranie Claudette Colbert, ostrzyżona na chłopaka i ze swym sławnym na cały świat uśmiechem, od którego [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mexxo.keep.pl